sobota, 27 marca 2010

Bangkok / Surat Thani

Przelot i pierwszy dzień za nami :)

Wyjątkowo krótką noc (krótszą od normalnej o 6h) spędziliśmy w samolocie, w trasie z Moskwy do Bangkoku. Pomimo 9 godzin lotu podróż minęła bardzo szybko. Jesteśmy miło zaskoczeni linią Aeroflot, trafiliśmy na czyste i nowe samoloty (zarówno z Wrszaway jak i z Moskwy), z miłą obsługą, smacznym poczęstunkiem (z Warszawy) i dobrym obiadem i śniadaniem (z Moskwy). Na trasie Moskwa - Bangkok lecieliśmy Airbusem a330, wyposażonym w fotele z monitorami podłączonymi do systemu prywatnej rozrywki: do wyboru filmy (około 20-30 filmów w wersjach między innymi anglojęzycznych), programy rozrywkowe, przyrodnicze, muzyka, gry, i informacja o locie (bardzo fajny gadget - przykładowy widok poniżej). Podczas startu i lądowania na ekranie pokazywany był widok z dwóch kamer (moment startu - widok do przodu, pierwsza faza lotu - widok w dół).

informacja o locie wyświetlona na monitorze pasażera

W Bangkoku mieliśmy tylko kilka godzin czasu, zostawiliśmy bagaż w lotniskowej przechowalni (100bht/dzień/sztukę) i ruszyliśmy różową taksówką (ustalona opłata - tyle ile pokaże taksometr) do centrum (pokazał: 230bht za 34km - około 40minut jazdy). Na pierwszy rzut: Lumpini Park i jego otoczenie, przejażdżka kolejką BTS Skytrain, później ścisłe centrum - tu dla porównania galerie handlowe i kramy wzdłuż kilku ulic, i szybkie zakupy. Zaskoczyła nas liczba straganów, wystawek, budek, namiotów z przeróżnymi rzeczami (jedzenie, odzież) wystawionych na sprzedaż na środek chodnika, uniemożliwiających swobodne przejście wzdłuż ulic.

linia miajskiej kolejki BTS Skytrain

krzyżówka BTS Skytrain

ulice Bangkoku

Po godzinie 14 zrobiło się głośno i czerwono, ulicami przemiszczała się bardzo liczna i mało zorganizowana grupa ubranych na czerwono demonstrantów, wyrażających swoje niezadowolenie wobec obecnej ekipy rządzącej (po więcej informacji dotyczących czerwonej rewolucji i licznych manifestacji w Bangkoku odsyłam do reportażu wiadomosci24.pl [szukać czerwona rewolucja]).

uczestnicy czerwonej manifestacji

Drogę na lotnisko pokonaliśmy w tempie ekspresowym, złapany w centrum miasta (w zgiełku manifestacji) taksówkarz wiózł nas niecałe 30minut, jechaliśmy ponad 40km (nie wiemy jak to możliwe? patrz droga w przeciwną stronę :P ), taksometr pokazał 260bht, zapłaciliśmy 215 (tylko tyle mieliśmy :P ), wniosek: zawsze można się targować - nawet przy włączonym taksometrze.. :)

Kolejny lot pozwolił nam w przeciągu godziny czasu przemieścić się na południe Tajlandii - na lotnisko Surat Thani. Z lotniska busem dostaliśmy się do oddalonego o około 30km miasta, gdzie zostajemy do jutra (http://www.grandthara.com - 420bht nocleg ze śniadaniem).

świątynia w centrum Surat Thani

Wpis piszę siedząc w hotelowym barze, otoczony przez Tajów, słuchających występu lokalnego zespołu :), Sylwia śpi 6 pięter wyżej.. :)

2 komentarze:

  1. dawaj zdjec wiecej bo mi sie w pracy nudzi :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Sylwia śpi, Ty 6 pięter niżej na imprezie... i co dalej??? przecież to nie może byc koniec historii! Próbowałeś już Tai whisky z trawy cukrowej? ;-)

    OdpowiedzUsuń